niedziela, 23 grudnia 2012

57

Wszystkim Tu Zaglądającym życzę spokojnych i pogodnych Świąt.
Takich, o jakich marzycie i na jakie czekacie.
Spędzonych z Tymi, któych kochacie.
:-)

Ho, ho, ho,

czwartek, 13 grudnia 2012

56

Ostatnie dni zajęta byłam głównie udowadnianiem włoskiej części mojej drużyny, że -3-4 stopnie to jeszcze nie jest koniec świata  i od tej temperatury ziemia nie zamarza na grubość 1 m w głąb w ciagu jednej nocy.
W końcu zmusiłam ich do przyjazdu. I zrobiło się - 12. Ironia losu.
Ale idzie odwilż.

piątek, 7 grudnia 2012

55

Pojechałam dziś do budowę
A tam pusto, cicho,śnieg......

*****
A jeszcze w zeszły piątek śmigał tam cały możliwy sprzęt budowlany, biegali ludzie w żółtych kamizelkach z obłędem w oku i przekleństwem na ustach.
I to już koniec?
Zastanawiam się, może na którymś wiadukcie napiszę sprayem " Tu byłam. Zimt" .

****
Lubie patrzeć jak powstaje droga, jak zmienia się okolica.
Mieszkańcy najpierw przyglądają sie wszystkiemu nieufnie, potem uczą się ( zwykle bardzo szybko) zarabiać na drogowcach - kwatery, place, obiady, odszkodowania, korzystne " pożyczki" materiału,  itd,nastepnie koogzystują zgodnie, potem jest koniec i nastaje cisza. I tylko w oddali słychać szum  samochodów jadących po nowej trasie.


czwartek, 6 grudnia 2012

54


Może chociaż w ten sposób pomogę
Więcej informacji TU.
****
Mnie też choróbsko sponiewierało.

niedziela, 2 grudnia 2012

53

Jednak nie do końca udało sie zdążyć.
Nie wiem, czego mam się jutro spodziewać.
W poniedziałek będę o tym myślała .

*****
Młodzież chora.Obie dwie sztuki.
Mglisto deszczowa pogoda jest zabójcza dla Małej.

*****
Ale z każdym dniem jest coraz bliżej do wiosny :-)

sobota, 24 listopada 2012

52

Nerwowe odliczanie godzin...
Zdążymy, nie zdążymy
Przedłużą termin, nie przedłużą
jaka będzie pogoda?
Beton wyschnie, czy nie ? Kiedyś wyschnie, ale czy jeszcze w tym miesiącu?
Pisma latające w jedną i drugą stronę
Wszyscy mają oczy czerwone jak króliki i nerwy na wierzchu.
30.11 nastanie koniec świata, wybuch super novej
a potem to już tylko komisją odbiorowa będzie krązyć po budowie.
A mnie może w końcu uda się usnąć.


środa, 21 listopada 2012

51

Myslałam, że z tym różem dla dziewczynek to pewna przesada, że naciąganie, taki stereotyp i chwyt marketingowy. Ale nie.... Są  takie przypadki, tak mocno zorientowane na róż....., że no sama nie wiem.
Mam zrywy, kiedy próbuję z tą fascynacją walczyć i wprowadzać do otoczenia Małej inny kolor. Ale jest taki opór materii,że najczęsciej sie poddaję. Czy ona z tego wyrośnie?

czwartek, 15 listopada 2012

50

Uczę się ludzi z którymi przyszło mi pracować. Uczę się z nimi rozmawiać, uczę sie jakich argumentów używać, żeby osiągnąc efekt jak najbliższy zamierzonemu. Co jest bardzo trudne , biorąc pod uwagę, że oni nie mówią po polsku lub niemiecku, ja nie mówię po włosku ani po rumuńsku. Przekonuję się - z rumieńcem wstydu na policzkach - jak bardzo pozwoliłam negatywnym stereotypom zawładnąc moim osądom. Ja, która wiele lat temu, pucując austriackie mieszkania wkurzałam się, że ktoś traktuje mnie jak kogoś gorszej kategorii. Bo jestem z Polski.
 Pozwoliłam sobie wmówić, że mam na budowie samych  niezbyt rozgarniętych ludzi ( delikatnie mówiąc, no i niektórzy naprawdę tacy są ). Tymczasem po dwóch  miesiącach stwierdzam, że mam na budowie ludzi, którzy do tej pory byli puszczeni zupełnie samopas. Nikt z nimi nie rozmawia, bo nie ma jak, nie ma czasu, nie ma ochoty. Oni, w ramach swoich możliwości, wiedzy, znajomości języka próbują sobie radzić. Czasami są przy tym aż za bardzo kreatywni. Czasami nie potrafią wyrazić  słowami swoich problemów, więc reagują agresją.  Nie usprawiedliwiam w ten sposób niektórych wydarzeń jakie miały miejsce w ostatnim czasie. Ale nie patrzę już na to w takim biało - czarnym kolorze. Coraz bardziej mnie ciekawią.

poniedziałek, 12 listopada 2012

49

Mała chora, przezroczysta i usmarkana.

****
Chleb  na zakwasie wyszedł nam super dobry. Miał być z  suszonymi pomidorami, ale wyjadłam  je prosto ze słoika. Dodaliśmy więc suszone śliwki.

****
Denerwują mnie bombki i świąteczne ozdoby w listopadzie. Jeszcze bardziej denerwuje mnie, że daję się wciągnąć w ten marketingowy szał.

****
Pudełka, farby i pędzle wołają do mnie, a ja nie mam możliwości ,żeby im odpowiedzieć. Muszą jeszcze chwile poczekać.

niedziela, 11 listopada 2012

48

Jest ROBÓTKA !!!.
Gdyby jeszcze ktoś nie wiedział na czym to polega -zapraszam TU jest link .

I apel Piotra......
Blog Chustki
Każdy z nas zmierzy się kiedyś z tym problemem.


czwartek, 8 listopada 2012

47

Niby cel jest wspólny - oddanie budowy w terminie, a jednak... każdy ma swoich  sprzymierzeńców, swoje interesy, swoją politykę.
Drużyna polska - która po bliższym spotkaniu okazała się ukraińsko-polsko-czeska i drużyna włoska - która po bliższym spotkaniu okazała się bardziej rumuńska niż włoska, zostały zmuszone do spotkania się w jednym miejscu. A ich majstrowie to nawet musieli wsiąść do jednego samochodu i w tym samochodzie wytrzymać  przez 2 godziny. Było ciężko....... Jeden majster nie mówi zbyt dobrze po polsku, drugi - z całym szacunkiem ale chyba został granatem od pługa oderwany i  raczej nie widział nigdy projektu drogowego. Szanuje tych ludzi, mają naprawdę niewdzięczną, ciężką, fizyczną pracę, ale czasami brakuje mi  już cierpliwości.

wtorek, 6 listopada 2012

46

Mała ma niepokojąco zimne łapki i czubek nosa. Tłumaczyła mi przed zaśnięciem, że musi sobie długo poleżeć
- Wiesz, będę leżała sobie 5 minut....
Trzeba czekać i zobaczyć co z tego wyjdzie. Zimne łapki to nie jest jeszcze jednostka chorobowa.

*******

Ciasto marchwekowe z migdałami stygnie w kuchni. Pachnie w całym domu.  Ostatnio ciągle chodzę głodna.

********
Jutro spotkanie na budowie z kierownikiem robót. Ja i kierownik jesteśmy Polakami, wykonawca jest Włochem rumuńskiego pochodzenia, głównym wykonawcą są Portugalczycy. Oznacza to kolejny dzień lingwistycznych wygibasów. Może dojdzie jeszcze jeden Ukrainiec. Czasami trudno się zrozumieć ludziom mówiącym w jednym języku, a tu w użyciu będzie polski, włoski, portugalski i niemiecki. Będzie ciekawie.

poniedziałek, 5 listopada 2012

45

Przeszłam w tryb stand by i czekam na wiosnę. Wkurza mnie, że tak wcześnie się robi ciemno. I to, że będzie coraz zimniej, coraz ciemniej. wrrr...

środa, 31 października 2012

44

Słyszałam, jak Młoda szkoliła Małą :
- No i dzwonimy do drzwi, a jak otwierają to mówimy "cukierek albo psikus!"
- A ja to bym wolała cukierka.........
Wróciły całkiem zadowolone z dzisiejszych łowów.  Młoda ma już 11 lat i zdaje sobie sprawę
z tego, że z Halloween  robi się w Polsce jakies polowanie na duchy, zwróciła uwagę na to, że w trzech miejscach dosyć obcesowo zwrócono im uwagę, że to nie jest katolickie święto. W tych miejscach zostawiły psikus. Wolałam nie pytać, co w tym roku było tym psikusem. Dzis w przebranich zbierały cukierki, jutro pójdziemy zapalić znicze na grobach. Dzieci przecież nie są głupie, potrafią zrozumieć, że jest czas zabawy i czas zadumy. To  niektórzy dorośli mają jakis problem.

Zdjęcie z Hubertusa. Była przepiękna pogoda, bardzo ciepła i jesienna. Widok koni wjeżdżających na polane galopem  robi naprawdę duże wrażenie.  Aż zazdrościłam Młodej i Mężowi, że jeżdżą na koniach. Ale potem pomyślałam sobie o czyszczeniu  koni i tych zimnych porankach, kiedy ja zostaję w ciepłym łóżeczku a oni jadą do stajni. I przeszło mi .

No i ostatnia "tfurczość". Ale ostatnio ciagle się coś dzieje i jakoś nie mam czasu, żeby sobie spokojnie podziałać.

wtorek, 30 października 2012

niedziela, 28 października 2012

42

Pracuję dla włoskiej mafii. Do takich wniosków doszłam po miesiącu pracy. W tym czasie pare razy włożyłam kij w mrowisko, pare razy rozbiłam sobie głowę o szklany sufit i w końcu wyluzowałam. Odmówiłam w sobotę rzucenia wszystkiego, żeby szukać nowego dostawcy betonu ( poprzedni zrezygnował  z współpracy po jednym dniu- rozsądny człowiek jakiś :) ) . Tym bardziej, że cały piątek czekałam na odpowiedź, co dalej w tej kwestii.  Wyłączyłam, no prawie wyłączyłam myślenie i wróciłam do moich robótek ręcznych.



 A jednak... Teutońska szkoła dla kaufmanów, sprawia że, boli mnie jak widzę, że czyjaś niekopetencja przekłada się na konkretne finansowe straty. Obecne i przyszłe. Te przyszłe bolą najbardziej, bo jako samodzielnego przedsiębiorcę uderzą mnie bezpośrednio po kieszeni..  I nie mogę nic zrobić. Układ jest taki, że mogę poprosić, naskarżyć, wykłócać sie, odejść ,ale nie mogę nic nakazać.  Frustrujące.
Włoska drużyna nadal podkrada polskiej odcinki, a ponieważ Zarząd jest włoski, są praktycznie bezkarni. W krótkim czasie doprowadzili do tego, że nikt nie chce z nimi pracować, no chyba, że już naprawdę musi.
Z humorystycznych rzeczy- choć to będzie śmiech przez łzy - powiem Wam, że Włosi wyładowali dwie pełne gruszki betonu przy pomocy 5 wiaderek. W XXI wieku. Operator gruszki zrobił zdjęcie, które teraz pewnie krązy po necie. 
Z innych dziedzin życia - w szkole Młodej dzieci chciały zorganizować sobie Helloween - konkurs kostiumów, dynie , takie tam duperele. Młoda nawet zaczęła już szykować sobie ten kostium - jednak  impreza została odwołana, bo " to nie jest katolickie święto" i dzieci będą " duchy wywoływać i egzorcyzmy odprawiać". Włosy mi się na głowie podniosły. Zawsze myślałam że posyłam dziecko do świeckiej szkoły. Co będzie następne - Andrzejki?

środa, 17 października 2012

41

Drużyna polska i drużyna włoska pokłóciły się o odcinki na których mają pracować. Jak w piaskownicy, tylko ,że ta piaskownica ma 25 km długości. Mam ich jutro pogodzić. Jedni na prawo, drudzy na lewo, będzie ich dzielił pas rozdziału.......

wtorek, 16 października 2012

40

Dwie drużyny pierścienia dotarły na budowę. Miały być w piątek w zeszłym tygodniu, są JUŻ we wtorek.Wow!Ale zaczął padać deszcz, więc pewnie za chwilę usłyszę radosny komunikat, że sorry, no way.....itd.

poniedziałek, 15 października 2012

39

Zebrało mi się dziś na pewne konstatacje. Zmusiło mnie do nich moje życie zawodowe i pewne wpisy na blogach.  Na blogu Pani Iwony od paru dni jest poruszany problem zarządzania sobą w czasie. Bardzo interesujący i jak zwykle wymagający pewnych przemyśleń i ćwiczeń. I do tego blog Chustki. Jej rzeczowe zapisy i niezwykły hart ducha z jakim wyrywa życiu każdą chwilę, żeby spędzić ją z najbliższymi. I na to wszystko nakłada się totalna niefrasobliwość ludzi, z którymi przyszło mi pracować i ich  kompletny brak poszanowania czasu  - swojego i innych. W tym również mojego. Przerażające. Nawet trudno to wszystko ubrać w słowa. Nikt nie jest samotnym, białym żaglem, każdy z nas funkcjonuje w jakimś środowisku i nawet jeżeli ja dołożę wszelkich starań, żeby swoją część pracy wykonać na 100 %, to i tak odium braku profesjonalizmu - bo do tego się to w gruncie rzeczy sprowdza - spadnie również na mnie. Niestety. I dlatego dziś pisze na blogu, zamiast wieczorową porą podganiać pracę, co ostatnio czyniłam notorycznie. Pracowałam cały dzień z najwyższą starannością i zaangażowaniem. Wieczór jest mój.
No, ulżyłam sobie.
A teraz hobbystycznie

Skrzynka powstała już jakiś czas temu, ale byłam zajęta zbawianiem świata i jakoś nie doszłam do tego, żeby ją pokazać. Co dziś naprawiam.

wtorek, 9 października 2012

38


Tylko tyle na dziś. A może raczej AŻ tyle, bo życie nabrało ostatnio szalonej szybkości. Po poniedziałku zaraz zaskakuje mnie piątek. Ale to dobrze.

niedziela, 7 października 2012

37


Byliśmy, dobrze się bawiliśmy. Atrakcji było moc. Przeróżnych.  Był kowal i kuł podkowy

 było czesanie lnu i warsztat tkacki.


Wóz z sianem, po którym można było skakać. Wielki kocioł powideł. Można było samemu ukopać sobie ziemniaków.  Jednak największą atrakcją dla dziewczyn okazał się labirynt wycięty w polu kukurydzy.




Na ziemniaki z ogniska już się nie załapaliśmy. Gzika nie wywołuje aż takiego entuzjazmu, żeby ustawiać się w okropnie długiej kolejce. Na stoisku garncarskim kupiłam piekna, glinianą makutrę.

czwartek, 4 października 2012

36

Pewnie powinnam błysnąć
- kolejnym wyrobem hobbystycznym,
- jakąś anegdotą,
- ciętym komentarzem,
- szczerym wyznaniem,
- dowcipnym dialogiem
- pieknym zdjęciem pieknej polskiej jesieni
- głębokim przemyśleniem
- przepisem na gołąbki

Ale nic z tego.

sobota, 22 września 2012

34

Dlaczego nie ma elektronarzędzi np typu szlifierka kątowa dla kobiet???? się pytam??? Lżejszych, mniejszych, cichszych........niekoniecznie różowych.

środa, 19 września 2012

33

Już powoli czuć jesień, niestety. Wraca mi ochota na gotowanie i pieczenie ciast, pewnie zbieram zapasy tłuszczu na zimę :-) . Zrobiłam tartę śliwkową, która została pożarta na ciepło, zanim zdążyłam zrobić jej zdjęcie. Widać smaczna wyszła.
Kupiłam również butelkę NITRO i zaczynam przygodę z transferami na materiale.
Z drewnianych rzeczy mogę się pochwalić taką oto skrzyneczką


 Światło nie było zbyt rewelacyjne albo raczej ze mnie niezbyt dobry fotograf, bo zdjęcie nie do końca oddaje kolory. Skrzyneczka pomalowana jest farbą Fleur firmy To Do. Kolor Mr Grey. Piękny, matowy, głęboki. Tylko, że .......Wszystko jest pięknie do chwili, aż sie nie naklei serwetki albo nie przejedzie się po pomalowanej powierzchi papierem ściernym. Klej zmienia odcień farby, po użyciu papieru ściernego pozostają brzydkie ślady. I nie jest to wina papieru. Próbowałam w różnych konfiguracjach farbiano-klejowo-lakierowych i zawsze efekt był ten sam. Kicha.


wtorek, 18 września 2012

32

Podczytuje od niedawna bloga Chustki i moje problemy zrobiły się
- małe
- nieważne
- wydumane........
Życie nabrało zupełnie innego wymiaru.

niedziela, 16 września 2012

31

Dni mijają jakoś tak szybko....
Jeszcze szybciej niż zwykle.
Pachnie już jesienią.
Nadal niewiele jest do pokazania. Z nowych rzeczy mam:


Grafika z Malowanego Kokonu - bardzo dziękuję, że mogłam skorzystać. Podoba mi się ten motyw i jestem przekonana, że jeszcze nie raz z niego skorzystam. Zastanawiałam sie dosyć długo, czy naklejać coś jeszcze. Ostatecznie stwierdziłam, że sama satynowa wstążeczka, jako wykończenie wystarczy.

środa, 12 września 2012

30

Już jest.
Dziś przyjechała.


Jeszcze mnie trochę onieśmiela.
Młoda zastanawiała się dziś głośno, czy ta maszyna jest fabrycznie pomalowana w motylki czy ja ozdobiłam ją w ten sposób. :)

niedziela, 9 września 2012

29

To nie jest tak, że nic się nie tworzy i nic sie nie dzieje.
Dzieje się sporo....
"Tforzy" trochę mniej
Toczę nierówną walkę z bąbelkami w lakierze...
Bąbelki wygrywają....

piątek, 31 sierpnia 2012

28 Dzień Bloga 2012

Kiedyś pisało się " Drogi Pamiętniczku.......". 
Taki bardzo prywatny notatnik prowadzę do dziś. Pomaga mi nabrać dystansu do pewnych spraw. Czasami jest tak, że cały dzień spalam sie z jakiegoś powodu, potem wieczorem chcę to opisać i myślę sobie " o rany, cały dzień straciłam na zmartwianie się rzeczami, które absolutnie nie są tego warte!" I czuję ulgę. Czasami przeglądam te notatki i mam materiał do przemyśleń. Jak bardzo się zmieniłam na przestrzeni lat. Jak zmieniło się moje życie. Co było ważne kiedyś, a co jest ważne dziś.
Teraz wrzucamy swoje przemyślenia do sieci i dajemy je na "pożarcie" innym Czytającym.  To wymaga pewnego rodzaju odwagi. Pozwalamy Nieznajomym zajrzeć do naszego życia, prawdziwego lub fikcyjnego, ale zawsze naszego. I sami zaglądamy do życia innych. A jaką radość sprawiają życzliwe komentarze pod postami!!!
I Dlatego....
Wszystkim Blogerom życzę wytrwałości i radości z prowadzenia bloga.  Niech licznik odwiedzin nam bije!!
Wszystkim, którzy tu zaglądają dziekuję za zainteresowanie.
Pozdrawiam serdecznie :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

27

Powoli milknie krzyk pourlopowej rzeczywistości. Wszystko po kolei wraca w utarte ścieżki. Tylko konto bankowe nadal  przypomina lej po bombie. Powinnam pewnie bardziej optymistycznie, ale jakoś nie mogę się zdobyć.
W zeszły piątek przyszła paczka.

 Uwielbiam ten moment, kiedy otwieram przesyłkę i w pokoju rozchodzi się zapach drewna. Sama wybierałam, sama pisałam zamówienie, a jednak czuję sie, jakbym otwierała prezent na Boże Narodzenie.
Oglądam potem każdy przedmiot i zastanawiam sie, jak go ozdobić.
Na pierwszy ogień poszły tace. W sumie są już prawie gotowe. Zdjecia niedługo.

wtorek, 21 sierpnia 2012

26

Wróciłam.....
Poszłam do fryzjera..............
No, może nie jest to fryzura na Matkę Boską (1) ale i tak zgrzytam zębami jak spoglądam do lustra.
To co mam na głowie, to nie jest TO co miało być.  Wrrrrr.............


(1) nikt nie wyszeptał z przerażeniem w głosie: O Matko Boska , coś ty z włosami zrobiła???

niedziela, 29 lipca 2012

25

- MAMOOOOOOO a Młoda powiedziała mi brzydkie słowo!
- Jakie?!
i tu mamy do wyboru
- że jestem za mała
- że nie umiem  w to grać
-  że mam być cicho
- że nie ma teraz czasu
- zostaw mnie
- daj mi spokój
i największe brzydkie słowo: pobaw się sama!
Jestem pełna podziwu dla Młodej, która jednak jest dobrą starszą siostrą. Naprawdę się stara. Ale w końcu ma  11 lat i  swoje Bardzo Ważne Sprawy. Za to uczucie Mała odpłaca jej absolutnym uwielbieniem i totalną dumą ze starszej siostry. I oby tak było jak najdłużej.
      Ostatnio jest trochę zamieszania w życiu zawodowym, zbliża sie wyjazd na wakacje, i jak co roku, przed samym wyjazdem następuje Wielka Kumulacja. Napięcie rośnie. Ale wiem, że wszystko sie poukłada i będzie ok.
     Hobbystycznie zbyt dużo się ostatnio nie działo. Zrobiłam swoją pierwszą skrzynkę na klucze. Tylko haczyki będę musiała dokupić, bo odłożyłam je "w pewne miejsce". Jak znam życie, znajdą sie zaraz, jak tylko zamontuję nowe.




Zdjęcia nie wyszły zbyt fajne, bo dziś jest dosyć pochmurno. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że taka szafka to całkiem spore wyzwanie. Są miejsca, gdzie trudno dojść z pędzlem i farbą. Skrzynka jest kremowa, prawie biała, lakierowana na półmat z wyjątkiem tego fragmenty gdzie są róże. Tam jest wysoki połysk. Dodatkowo lekko przetarta suchym pędzlem na krawędziach.


poniedziałek, 23 lipca 2012

23

Dzisiejszy dzień zdobywa tytuł Perfekcyjny Dzień Lata w kategorii Pogoda. Pierwszy raz od dłuższego czasu rozgrzały mi się dłonie, stopy i czubek nosaJ A ma być jeszcze cieplej. Taka przygrywka przed urlopem.
Mam za sobą bardzo pracowity i przyjemny weekend. Ponieważ mieliśmy  WIELKI PLAN NA SOBOTĘ, już w piątek zostały ogarnięte prace, które są zwykle robione w sobotę, czyli wielkie pranie i koszenie trawnika. Ale stare przysłowie mówi, że jak chcesz rozbawić Los ( albo Boga) to opowiedz mu o swoich planach :) . I tak też się stało. W piątek nasz Pies Domowy miał mały wypadek i niestety musieliśmy z naszego PLANU zrezygnować.
W sobotę, po wizycie u weta,  zdecydowaliśmy się na wycieczkę rowerową. Zaliczyłam kolejne ileś tam kilometrów pod górkę i pod wiatr. Było ciężko ale całkiem fajnie J
W niedzielę stwierdziliśmy, że pies żyje, miewa się coraz lepiej, możemy realizować nasz plan. Pojechaliśmy do Złotego Stoku szukać złota i zwiedzać kopalnie.



 Tutaj największą atrakcją okazała się batuta i piłkarzyki.



 Mała nauczyła się bardzo ładnie i wyraźnie mówić: wychodzimy już na zewnątrz. Ale była bardzo dzielna i  całą wycieczkę nie marudziła (za bardzo).

 Potem był zamek w Kamieńcu Ząbkowickim. Imponująca ( i niestety zdewastowana) budowla zamknięta dla zwiedzających, a szkoda.
A na koniec twierdza w Srebrnej Górze.


Tutaj kazamaty przegrały z naszym głodem i już po 1,5 ha pognaliśmy szukać miejsca gdzie będzie można coś zjeść. Mam nadzieję, że jeszcze wrócimy na Dolny Śląsk. Jest jeszcze kilka zamków do obejrzenia.

*****
Tak więc prace hobbystyczne leżały tzw. odłogiem . Ale jedną skrzyneczkę mam już gotową.




Biel i transfer mnie ostatnio fascynują. Wyszło bardzo słodko.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających do mojego kącika. Miło mi wiedzieć, że ktoś tu czasem zagląda. Bardzo mobilizuje to do pracy.

czwartek, 19 lipca 2012

22

Ha.. ha … Najlepszy sposób na odzyskanie werwy i zapału do działania, to posprzątanie biurka....
Ładnie wszystko pochowałam, pędzle, farby, lakiery, skrzyneczki na które nie było pomysłu, na zasadzie niech mi tu nie stoją i mnie nie denerwują.  I jak już miałam tak pięknie ogarnięte biurko, to stwierdziłam, że zasadniczo nic tylko usiąść i działać….. Tak więc działam, efekty niedługo.
No i pochwały Hanutki też swoje zrobiły J
Znalazłam ładną  kremową farbę, właściwie można ją spokojnie nazwać „ starą bielą” . Jedyna jej wada, to taki trochę mdlący zapach. Trochę bardzo mdlący.
I wyżywam się na biało.

wtorek, 17 lipca 2012

21

Byliśmy dziś na wycieczce rowerowej. Z racji irlandzkiej pogody, ścigaliśmy się z chmurami i deszczem. I prawie się nam udało, zmokliśmi tylko co nieco, zahaczeni koniuszkiem zabłąkanej  chmury, pędzącej do Poznania. Ponieważ jechaliśmy przez łąki i po polnych drogach, zaliczyłam trening cardio bez wizyty na siłowni. W pewnej chwili miałam wrażenie, że moje płuca zostały daleko w tyle. Dogoniły mnie dopiero na ścieżce rowerowej.  Mała usnęła w siodełku z głową opartą o plecy Męża. Kapiel po powrocie była naprawdę bardzo, ale to bardzo przyjemnym doznaniem.
No ale już od czwartku ma nie padać, a w Splicie jest 34 stopnie i świeci słońce. I coraz częsciej śni mi się  nasza chorwacka plaża. Piszę nasza, bo nie wyobrażam sobie wakacji w innym miejscu.
Ze zdjęć, trochę staroci. Boki są wykończone koronką z granatową wstążeczką i country crackl. od spodu przykleiłam  środkową warstwę serwetki, co dało taki fajny efekt zaledwie cienia kwiatka.




Jakoś ostatnio nie mam pomysłu na następne prace. A jednocześnie zastanawiam się, jak ja wytrzymam dwa tygodnie urlopu bez moich skrzyneczek, internetu i maszyny do kawy.

sobota, 14 lipca 2012

20

Dziś zamiast zdjęć, rozmowy, które inspirują
http://www.onaonaona.com/ona-rozmawia/olga-kozierowska/
Cały czas szukam złotego środka, który pozwoli mi połączyć życie zawodowe z prywatnym i jeszcze dodatkowo będzie dawał satysfakcję emocjonalną, finansową. I wierzę w to, że w końcu ją znajdę. W końcu Siła jest Kobietą .

środa, 11 lipca 2012

19

Dziś tylko mało pisania .
Przyjechał taki stolik. Miał dostać drugą szansę od życia na zaistnienie.


Po gruntownym liftingu wygląda tak:


wtorek, 10 lipca 2012

18

Letnie dni płyną  tak okropnie szybko. Mała chodzi na dyżury do przedszkola, więc ma zajęte pół dnia i realizuje sie towarzysko. Słuchając jej wypowiedzi na temat nowego przedszkola, stwierdzam, że na plan pierwszy wybija się pewien Szymon. Przedszkole, to Szymon , a reszta, to szara bezimienna masa. Szymek ponoć bije, psuje spinki i generalnie jest winien światowemu kryzysowi i globalnemu ociepleniu. Taki łobuz. Trochę zaniepokoiły mnie opowieści o przemocy jaką to chłopię stosuje wobec mojego dziecka, więc zgłosiłam to opiekunce. Ta, nieco nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się po grupie ok 15 dzieci  i mówi: Szymek... Szymek... Szymek? A..... Szymek!!!Odetchnełam z ulgą, bo już zdązyłam pomyśleć, że w grupie nie ma Szymka, a Mała zmyśla. Ale nie, na krzesełku siedział taki mały, blady  chłopiec, o urodzie bynajmniej nie filmowej i bawił sie jakąś zabawką. Za to wieczorem dowiedziałam sie, że Szymon zepsuł spinki do włosów, na moją uwagę, że tych spinek nie miała w przedszkolu więc jak mógł je zepsuć, Mała niezrażona trwała na stanowisku, że to jednak Szymon. No cóż, miłość nie wybiera i do tego bywa ślepa. Za to ten błysk w oku Małej i dywagacje pt.  "Ciekawe, czy Szymon będzie dziś w przedszkolu" wiele mówią. :)
Za to Młodą ostatnio niewiele widuje, wychodzi rano, wraca na obiad i ponownie znika do kolacji. Generalnie bardzo zarobione dziecko. Ale takie wakacje są najfajniejsze.

*******

Po mnie ostatnio chodziło coś pomarańczowego w połączeniu z czarnym. W końcu powstała taka oto skrzyneczka


Smok naniesiony transferem z clip artu. Moim odkryciem ostatniego tygodnia jest półmatowy lakier Altax

sobota, 7 lipca 2012

17



Chciałam wstawić zdjęcie chustecznika z Klimtem, ale pomyślałam sobie, że w gruncie rzeczy nie będzie to nic interesującego. Trudno tu wymyślić coś oryginalnego. Za to poniżej zdjęcie obrazu Death and Life, którego na serwetkach  i papierach raczej nie znajdziemy. 
Klimt, to dla mnie koplania pomysłów na serwetki. Szkoda, że jest tylko tych pare, już oklepanych wzorów.
Czekam, aż Emily Floge doczeka się własnej serwetki.

*****

A z moich rzeczy, prace nad stolikiem są w toku. Widać już światełko w tunelu. Zrobiłam małą skrzyneczkę z smokiem, ale też jeszcze nie jest skończona. Zeby jednak nie było, że się nie mam czym pochwalić, to prosze: mała butelka na oliwę z oliwek popełniona w zeszłym tygodniu.  












czwartek, 5 lipca 2012

16

Bardzo intensywnie dziś działałam. Stolik ma już przykręcone nóżki i blat został potraktowany primerem. Zrobiłam mała skrzyneczkę, czeka jeszcze na ostateczne wykończenie, ale to już nie dziś. Wypróbowałam patent Hanutki na postarzanie cukrem - wyszło bardzo obiecująco. Ponieważ na dworze jest okropnie duszno, nie wszystki dobrze schnie.


Jak widać na zdjęciach, czasami "robie w Klimtach", :) , zdaża mi się również "robić w aniołach".
To pudełeczko lubię szczególnie.

niedziela, 1 lipca 2012

14

"...Siła jest Kobietą....
Nie pozwól, żeby było inaczej.
Dlatego nie usiłuj podobać sie wszystkim.
Zacznij podobać sie sobie samej.
I szanuj własne marzenia
Silna Kobieto."

Małgorzata Domagalik PANI nr 07/2012 Od redakcji.

Niby oczywiste, a jednak nie takie łatwe. Podobać sie sobie samej i mieć marzenia. W codziennej bieganinie łatwo je zgubić. Jak niepotrzebne rzeczy wrzucić gdzieś do najciemniejszego kąta i zapomnieć o nich.
Tyle, jeżeli chodzi o poważne sprawy.
Mija właśnie kolejny fajny weekend, kiedy słońce nas rozpieszczało bez umiaru. Zrobiłyśmy dziś z Małą ciasto marchwekowe, wyszło bardzo dobre. Marchewki z babciowego ogródka. Forma w kształcie wielkanocnego Zająca. Jak zwykle dylemat: zacząć degustację ciasta od obcięcia uszu, czy może lepiej najpierw pozbawić go ogonka? I co Freud powiedziałby na to, że jednak zaczęłam od ogonka???
Zamontowałam sobie Photoescape i eksperymentuje. Tu góra skrzynki, którą robiłam dla mojego Brata. Niestety, to jedyne zdjęcie jakie posiadam. Ale wyszła bardzo męsko. :) Skrzynka na alkohol w prezencie dla kontrahentów - z tych lepszych, przedkryzysowych czasów, bo na butelkę 0,75 L.

czwartek, 28 czerwca 2012

13

  Nic mi się już dziś nie chce robić. Trochę pobiegałam po blogach, sprawdziłam pogodę - jest równie przewidywalna jak warszawska Giełda i WIG 20. No co ... trzeba wiedzieć, w jakich godzinach wywiesić pranie na dworze, żeby wyschło . :-)
  Jutro koniec roku szkolnego - nawet nie wiem, kiedy i jak przeleciał. Po mieście będzie śmigała pięknie ubrana młodzież. Niektóre dziewczyny  pierwszy raz od września zobaczą się w spódnicy. Może nawet w butach na obcasie. Chłopaki w garniturach też wyglądają fajnie. Widać ,że krawaty uwierają pod szyją, wszystko drażni. Ale dzielnie wytrzymują do końca apelu :) . Jakoś nie zazdroszczę im tych nastu lat. Jest mi dobrze tu, gdzie jestem.
   Mała ma kaszel i zielone smoki w nosie. Sama z siebie stwierdziła, że musi iść do lekarza, bo jest chora. No ma kobietka racje. Jutro zrobimy porządek z tymi smokami, co w nosie mieszkają i po nocy spać nie dają!
Ale teraz jest wieczór i Mama sie chwali......
Wizyta u Hanutki i jej zawieszki, zainspirowały mnie do pokazania mojej zawieszki łazienkowej.



środa, 27 czerwca 2012

12

Moje ostatnie odkrycie - RMF ON Smooth jazz albo Celtic. Jest też kanał z muzyką filmową . No i klasyka klasyki czyli RMF Classic. Największa zaleta tych kanałów, oprócz fantastycznej muzyki, jest to, że nie ma prawie reklam. I nie ma prawie wiadomości.  Nie ma redaktorów, którzy starają się być ze wszelką cenę dowcipni. Żadnej radiowej sieczki, reklam Lidla, innych bzdur. Tylko muzyka - to niesamowita wręcz ulga dla umysłu. Świadomie ograniczyłam ilość informacji jaką przyjmuję od świata. I jest mi zdecydowanie lepiej. Higienicznej.
Praca do pokazania na dziś : stolik który powstał z blatu stojącego od lat w piwnicy i starego kwietnika. Nie wiem, czy wytrzyma dłużej niż jeden sezon, ale przydaje się bardzo na balkonie. No i moja ulubiona porcelana. I jeszcze bardziej ulubiona kawa. Już mi myśli uciekają do wakacji w Chorwacji.... Tamtejsza kawa pita na tarasie restauracji wczesnym porankiem, kiedy nie ma jeszcze upału, tłoku.. Dla takich chwil warto czekać cały rok. :) . Dziękuję Hanutce za wizytę na moim blogu i ciepłe słowa.
Dziś dostałam mały stoliczek do odnowienia. Ma dostać drugie życie po gruntownym liftingu. Hmmmm.....



niedziela, 24 czerwca 2012

11

Mamy nowego mieszkańca - Alicja Konik. Jeszcze nie zdązyłam zrobić jej zdjęć. Jutro pewnie zdebiutuje w przedszkolu.
Za to Młoda, któregoś dnia po powrocie ze szkoły, oznajmiła nam, że
- Jednak nie będzie czerwonego paska....
Nawet nie wiedziałam, że się na coś takiego zanosi.....
Ostatnie dni szkoły i przedszkola. Potem Mała powędruje na dyżury. Zwiedzimy inne przedszkola w Niedużym Mieście. Będziemy mieli w końcu porównanie. I jak znam  życie, przegląd wirusów .Piękna słoneczna pogoda w weekend sprawiła, że nadganiałam wszystkie domowe zaległości. Prawie się udało.
Zdjęcie na dziś: ta dam..



Kolejna słodka panienka z Venice Port.

wtorek, 19 czerwca 2012

10

10 wpis! to już coś. Powoli oswajam się z myślą, że mam swojego, osobistego bloga. Powoli zdobywam się na odwagę, żeby o tym mówić. Tak, prowadzenie bloga wymaga odrobiny ekshibicjonizmu. A przynajmniej wyjścia z własnego kręgu komfortu.  Świadomość, że przeczytają to inni ludzie może budzić niepokój. Czuje się wręcz namacalną odpowiedzialność za swoje własne słowa. Zapis własnych myśli na ekranie, pozwala na wiele spraw spojrzeć z zupełnie nowej perspektywy.Ale zawsze ostateczna decyzja co i jak napiszę,na ilę pozwolę innym zajrzeć do mojego zycia,  należy do mnie.
To tyle względem pytań,które sie pojawiły.  A z życia bieżącego, zrobiłam zdjęcia mojego stolika balkonowego i zakładki do ksiązki. Zakładka poszła już do ludzi. Mam nadzieję, że sprawi wiele radości osobie obdarowanej.
Wczoraj byłam w Poznaniu i muszę powiedzieć, że przeżyłam miłe zaskoczenie komunikacyjne. Prawie nie było korków, a te co były, to był zaledwie ułamek z tego, do czego przywykliśmy. Super. I niech zamilkną wszyscy malkontenci. Grzeszą narzekając.
No dobra czas na zdjęcia. 


Zdjęcia stolika pozostawię sobie na następny wpis. Na blogu Ity w Jagodowym Zagajniku jest super toaletka. Aż mam ochotę jakiś mebel zedrzeć z farby do białego drewna. 
      

niedziela, 17 czerwca 2012

9

Kończy się bardzo pracowity weekend. Za chwilę zacznie sie równie pracowity tydzień. Myśli uciekają już do poniedziałku i do tego, co mam zaplanowane do zrobienia. Ale jeszcze chwila została.
Skończyłam robić stolik na balkon. Ale jeszcze nie zrobiłam zdjęcia i nie jestem do końca przekonana, czy jest wart pokazania. Tak długo stał jak wyrzut sumienia, więc go dokończyłam. Niestety nie jestem zadowolona z lakieru. Ponieważ to stolik na balkon, uznałam że lakier musi być taki zewnętrzny, dobrze zabezpieczający przed deszczem. Po moich ostatnich przygodach z lakierem jachtowym, stwierdziłam, że użyje syntetycznego lakieru TO DO. TYlko zapomniałam, że to jest również lakier postarzający..... dodatkowo zestarzał sie sam w sobie i wyszła skucha.. 
Zakładka do książki, z której jestem bardzo zadowolona, suszy się w piwnicy.
Butelka na oliwę dla mojej mamy czeka na przyklejenie serwetek.
Tak więc dziś oddam miejsce Ani i jej lampce, powstającej w długich bólach. Ale wyszło fajnie :-)

czwartek, 14 czerwca 2012

8


Mam Niechcieja. Mój Niechciej ma błyszczące futerko i chodzi za mną wszędzie i mówi: "o jak mi się nic nie chce.....". Ostatnie parę dni głównie zajmowałam się zdobywaniem wiedzy, jak zmienić sobie szablon w blogu na bardziej klimatyczny. Niestety poległam na całej długości. Niby takie proste, tu pobrać tam, skopiować i już powinno hulać.. Tylko jakoś nie hula.. No nic, pewnie ta wiedza przyjdzie z czasem ,a może znajdę kogoś bardziej "gramotnego" w tej kwestii niż ja. Na razie podczytuje też inne blogi i podziwiam szablony i pokazywane tam rzeczy.
Z moich hobbystycznych rzeczy ostatnio wykonanych mogę sie pochwalić : ta dam...

.

Jestem z tej skrzyneczki bardzo zadowolona. Wszystko wyszło  tak, jak chciałam, co nieczęsto sie zdarza.
Serwetka Venice Port

Mam w piwnicy kosz wiklinowy, taki na drewno do kominka. Mam też plan, żeby go zabejcować na jakiś ciemniejszy kolor i zagospodarować na balkonie. Żeby się  nie marnował. Ale ponieważ ostatnio pogoda nie zachęca do pracy na dworze, a już tym bardziej w wilgotnej piwnicy, kosz czeka. Tu dygresja, czytam ostatnio " 7 nawyków skutecznego działania" S. Coveya, który twierdzi, że ludzie proaktywni zawsze mają właściwą pogodę do działania. Hmmm... wychodzi na to, że jeszcze nie osiągnełam covey-wskiego stopnia proaktywności. Poczekam, aż będzie bardziej sucho.
A tymczasem do posłuchania
B. Streisand "Women in love"