poniedziałek, 25 sierpnia 2014

121

Nie mogę pisać, bo wiecie, utknęłam na 28 levelu.
Pasiaste cuksy po nocach mnie się już śnią. 

wtorek, 12 sierpnia 2014

120


Podążam za bucianym trendem. By Melissa 

  Dowód na to, że plażowicze potrafią skolonizować każdy , absolutnie każdy kawałek wejścia do morza.
  Chatka była wielkości garażu.
 Takie samochody - nie wiem co to jest za marka, chyba Zastava, już zawsze będą mi się kojarzyć z wojną Jeździmy do Chorwacji od zawsze, od lat 90 ubiegłego wieku. Wtedy Polaków w HR było jeszcze bardzo, bardzo niewielu. Sama Chorwacja była świeżo po odrodzeniu się jako niepodległe państwo. Nie było nowoczesnych autostrad. Z Wiednia do Sibienika jechało się autobusem 24 h ( w tej chwili około 6 H). Przejeżdżaliśmy przez zupełnie puste wsie z popalonymi domami, gdzie na murach było widać ślady po kulach. Panowała tam kompletna cisza. Przy drogach stały pordzewiałe czołgi, widzieliśmy działa ukryte w krzakach.  Pojechaliśmy do Przyjaciół do Vodic. Pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że rozpoczęły się jakieś rozruchy, szykuje się następna eskalacja konfliktu - już nie pamiętam, czy chodziło o Dubrovnik czy o Krainę  czy o Bośnię. Ambasady wzywały turystów do natychmiastowego opuszczenia terenów HR. Vodice - jednego dnia kurort tętniący życiem, następnego dnia wymarłe miasto. Pusta plaża, puste ulice, cisza. Tylko pod sklepy spożywcze podjeżdżali mężczyźni takimi właśnie samochodami. Kupowali alkohol w ilościach hurtowych, na tylnich siedzeniach leżały karabiny, pistolety a oni mieli szaleństwo w oczach. Wyjechaliśmy wieczorem, jechaliśmy jakoś pokrętnie przez Pag, Rab potem do Triestu i do Wiednia. Z przeciwnego kierunku, z Włoch, z Austrii, z Niemiec jechały autobusy pełne mężczyzn jadących na wojnę. NIGDY W ŻYCIU SIĘ NIE BAŁAM TAK BARDZO JAK WTEDY. BYŁAM CHORA ZE STRACHU. Dojechaliśmy do Wiednia. Misho dzwonił do rodziny, która została w Vodicach. Nikomu nic się nie stało. Ale pizzeria, gdzie jeszcze trzy dni temu jedliśmy obiad, została zbombardowana. Takich rzeczy się nie zapomina, dlatego tak przeraża mnie to co dzieje się na Ukrainie.Pokój nie jest czymś danym nam na zawsze. Często chyba o tym zapominamy.
Na plaży można zobaczyć sporo mężczyzn poparzonych, z bliznami, z kikutami nóg.
Jednocześnie muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem ogromu pracy jaki włożono w odbudowę tego kraju, w sumie w bardzo krótkim czasie. Autostrady są rewelacyjne - wiem zboczenie zawodowe - ale nic na to nie poradzę. Tunel Sv Rok i Mala Kapela -  każdy z nich to ponad 5 km tunelu wydrążonego w skale. Wiadukty zawieszone nad fiordami.
 A to znalazłam w toalecie w Mikulovie.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

119




04.08.2014

Rzeczywistość przedsiębiorcy: wyrywanie przemocą pieniędzy za wykonaną usługę albo dostarczony towar. Ale o co chodzi??? Te parę tysięcy ? Te miesiące pracy? No ale przecież zapłacimy ! - Ale kiedy ?? _- Jak Bóg da!
Skąd  u mnie ten brak entuzjazmu, żeby wszystko rzucić i lecieć wysyłać na urlopie  firmowe maile, bez wynagrodzenia za ostatni miesiąc pracy?   No skąd??? Powinnam zrozumieć. Tylko dlaczego Pan z Gazowni jakoś tego nie ogarnia i przesyła pozdrowienia?
Upokarzające proszenie się o coś, co mi się należy, na co zapracowałam, na co mam umowę. Termin płatności 7 dni przeciągnięty do 21. Cieszmy się, że tylko 21. Może być więcej lub nie być pieniędzy wcale. A podatki trzeba zapłacić od wystawionych faktur. Proza życia przedsiębiorcy. 
Tylko żołądek ciągle zwinięty w ciasny supeł. 
 


Rzeczywistość urlopowa. Nauka bycia Tu i Teraz. Figi jedzone prosto z drzewa. Plaża zalana słońcem i ciepłe morze.
Przyjazd do Poljicy i to zaskakujące uczucie, że przecież wczoraj zeszliśmy z plaży. A to minął cały rok. Znajome twarze spotykane w drodze do sklepu. Grillowane ryby przygotowane przez Gospodarzy. Smak lodów na Starówce w Trogirze. W tym roku pojawiły się o smaku mohito, lawendowe, facebook-we , very black .
Gęsta, aromatyczna kawa z bitą śmietaną na deptaku w Splicie. Uciekliśmy z domu. Dziewczyny zostały same. Bardzo mi brakuje takich wyjść tylko z Mężem.
Brzoskwinie ciepłe i opite słońcem. Arbuzy, które mają smak i zapach.
No i burek jedzony i na ciepło i na zimno. Sipakowy dżem.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

118

3 pozytwne rzeczy jakie mnie dziś spotkały

- nadal jestem na wakacjach
- przez pól godziny mam internet i zajrzałam na mje ulubione blogi - macham Ci łapką Łoterloo . I Tobie Martuhaa też :)
- przez pozostały czas nie mam internetu