poniedziałek, 23 grudnia 2013

93

Przed Świętami zachowuję się jak Kłapouch: chodzę i marudzę, ze nie lubię, że przereklamowane, że o co chodzi z tą magią i takie tam.
A potem nagle Święta mnie zaskakują - wydaje mi się, że jest jeszcze tyle czasu, a tu bach: ONE JUŻ SĄ!!!
I przy składaniu życzeń coś tak mocno chwyta mnie za gardło i coś strasznego robi z moimi oczami, że łzawią jak szalone. To chyba ta magia tak działa :)
 Dlatego, zanim wzruszenie mną sponiewiera, chciałam powiedzieć, że
Wszystkim Miłym Tu Zaglądającym życzę Świąt takich,
jakie lubicie najbardziej, z tymi, których kochacie.. 
Marzeń  i zdrowia . Reszta przyjdzie sama, jak będziemy na to gotowi.

PS. Dziś o 22.00 w Warszawie na drodze S8 węzeł Salomea -  Opacz jest odbiór i przekazanie węzła do ruchu. Trzymajcie kciuki za mnie i Kudłatego, maczaliśmy palce w wykonywaniu ogrodzeń.

piątek, 20 grudnia 2013

92

Badanie
Diagnoza
Zdumienie
Panika
Wyparcie
Ochłonięcie

*****

Dodatkowe badania

****
Entliczek Pentliczek
malowany stoliczek
na kogo wypadnie, na tego
BĘC

*****
Tym razem nie wypadło na mnie.
Świat ruszył znowu do przodu.
Życie smakuje wspaniale,
wszystko pachnie lepiej.
Czuję mocniej.
Ale tylko pozytywne rzeczy.

sobota, 7 grudnia 2013

91

Wyrwałam się na dwa dni z mojego Zaścianka do Stolicy. Było dla odmiany dosyć bezstresowo i poszło wszystko razem dosyć sprawnie. dzień pierwszy: dojazd, spotkanie, zakwaterowanie w hotelu i miły wieczór z drugim sezonem TRAWKI. Plan na drugi dzień pobytu był prosty: najpierw budowa, potem gdzieś miałam zrobić się na kobietę i pojechać na spotkanie z  Szefem do Mariotta.
Ale
Najpierw wpadłam do błota po kostki.  Na oko wydawało się, że będzie w tym miejscu dosyć stabilnie.. Nie było.. Zanim ogarnęliśmy się z Kudłatym z tym co mieliśmy do omówienie i obejrzenie w świetle dziennym, zrobiło się dosyć późno. Czasu wystarczyło mi tylko na zmianę butów w samochodzie i zdarcie odblaskowej kurteczki z grzbietu.Dżinsy,  które były uwalane  do samego pasa zmieniałam już w ubikacji w hotelu. Mało komfortowo. Reszta ciuchów do przebrania nie zmieściła się do torebki a nie było już czasu na bieganie między toaletą a samochodem.  Na ogół nie przeszkadza mi to, że biegam ubrana ciepło i wygodnie, w końcu ileś tam czasu spędzam na rześkim o tej porze roku powietrzu. Ale wśród tych ludzi w garsonkach i garniturach czułam się fatalnie. Moje kobiece ego cierpiało z powodu ciuchów.  Zastanawiałam się wchodząc do tego przybytku, czy mnie obsługa nie cofnie z informacją, że wejście dla personelu  sprzątającego jest z drugiej strony.
Pan Szef miał dłonie tak wypielęgnowane, jak ja już dawno nie miałam.  I to mnie dobiło.
Wracałam do domu poganiana przez Ksawerego.


Uroki budowy w zimie i dowód na kreatywność geodezji. Nikt im nie może przecież zarzucić, że nie zrobili tyczeń ( To różowe) .