wtorek, 12 sierpnia 2014

120


Podążam za bucianym trendem. By Melissa 

  Dowód na to, że plażowicze potrafią skolonizować każdy , absolutnie każdy kawałek wejścia do morza.
  Chatka była wielkości garażu.
 Takie samochody - nie wiem co to jest za marka, chyba Zastava, już zawsze będą mi się kojarzyć z wojną Jeździmy do Chorwacji od zawsze, od lat 90 ubiegłego wieku. Wtedy Polaków w HR było jeszcze bardzo, bardzo niewielu. Sama Chorwacja była świeżo po odrodzeniu się jako niepodległe państwo. Nie było nowoczesnych autostrad. Z Wiednia do Sibienika jechało się autobusem 24 h ( w tej chwili około 6 H). Przejeżdżaliśmy przez zupełnie puste wsie z popalonymi domami, gdzie na murach było widać ślady po kulach. Panowała tam kompletna cisza. Przy drogach stały pordzewiałe czołgi, widzieliśmy działa ukryte w krzakach.  Pojechaliśmy do Przyjaciół do Vodic. Pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że rozpoczęły się jakieś rozruchy, szykuje się następna eskalacja konfliktu - już nie pamiętam, czy chodziło o Dubrovnik czy o Krainę  czy o Bośnię. Ambasady wzywały turystów do natychmiastowego opuszczenia terenów HR. Vodice - jednego dnia kurort tętniący życiem, następnego dnia wymarłe miasto. Pusta plaża, puste ulice, cisza. Tylko pod sklepy spożywcze podjeżdżali mężczyźni takimi właśnie samochodami. Kupowali alkohol w ilościach hurtowych, na tylnich siedzeniach leżały karabiny, pistolety a oni mieli szaleństwo w oczach. Wyjechaliśmy wieczorem, jechaliśmy jakoś pokrętnie przez Pag, Rab potem do Triestu i do Wiednia. Z przeciwnego kierunku, z Włoch, z Austrii, z Niemiec jechały autobusy pełne mężczyzn jadących na wojnę. NIGDY W ŻYCIU SIĘ NIE BAŁAM TAK BARDZO JAK WTEDY. BYŁAM CHORA ZE STRACHU. Dojechaliśmy do Wiednia. Misho dzwonił do rodziny, która została w Vodicach. Nikomu nic się nie stało. Ale pizzeria, gdzie jeszcze trzy dni temu jedliśmy obiad, została zbombardowana. Takich rzeczy się nie zapomina, dlatego tak przeraża mnie to co dzieje się na Ukrainie.Pokój nie jest czymś danym nam na zawsze. Często chyba o tym zapominamy.
Na plaży można zobaczyć sporo mężczyzn poparzonych, z bliznami, z kikutami nóg.
Jednocześnie muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem ogromu pracy jaki włożono w odbudowę tego kraju, w sumie w bardzo krótkim czasie. Autostrady są rewelacyjne - wiem zboczenie zawodowe - ale nic na to nie poradzę. Tunel Sv Rok i Mala Kapela -  każdy z nich to ponad 5 km tunelu wydrążonego w skale. Wiadukty zawieszone nad fiordami.
 A to znalazłam w toalecie w Mikulovie.

4 komentarze:

moje-waterloo pisze...

Bo tuż po zakończeniu wojny ludzie mają zawsze największy napęd. Potem, z czasem, to wygasa lub spowalnia.

Bosz, nie mam TV, nie mam radia, nie mam pojęcia, co się dzieje. Jakby trzeba było kupować mąkę i konserwy, to dajcie mi znać!!!

Zimt pisze...

ok

torebka na ramię pisze...

Byłam tam na wakacjach w dziesięć lat po wojnie, w takim zakątku bez turystów. Zejście do wody mieliśmy po schodkach biegnących z czyjegoś tarasu, którego już nie było. Za plecami figi i kwiaty w ogrodzie, którego już nie było. Było i cudownie i strasznie, ale wtedy nie trzeba się było już bać, za to Ukrainę mam tuż zaraz pod bokiem i uczucia rozmaite w związku z tym.

Zimt pisze...

No właśnie. Czasami wydaje mi się, że niepotrzebnie panikuję, ale aktualny paszport dobrze mieć w szufladzie.