niedziela, 28 października 2012

42

Pracuję dla włoskiej mafii. Do takich wniosków doszłam po miesiącu pracy. W tym czasie pare razy włożyłam kij w mrowisko, pare razy rozbiłam sobie głowę o szklany sufit i w końcu wyluzowałam. Odmówiłam w sobotę rzucenia wszystkiego, żeby szukać nowego dostawcy betonu ( poprzedni zrezygnował  z współpracy po jednym dniu- rozsądny człowiek jakiś :) ) . Tym bardziej, że cały piątek czekałam na odpowiedź, co dalej w tej kwestii.  Wyłączyłam, no prawie wyłączyłam myślenie i wróciłam do moich robótek ręcznych.



 A jednak... Teutońska szkoła dla kaufmanów, sprawia że, boli mnie jak widzę, że czyjaś niekopetencja przekłada się na konkretne finansowe straty. Obecne i przyszłe. Te przyszłe bolą najbardziej, bo jako samodzielnego przedsiębiorcę uderzą mnie bezpośrednio po kieszeni..  I nie mogę nic zrobić. Układ jest taki, że mogę poprosić, naskarżyć, wykłócać sie, odejść ,ale nie mogę nic nakazać.  Frustrujące.
Włoska drużyna nadal podkrada polskiej odcinki, a ponieważ Zarząd jest włoski, są praktycznie bezkarni. W krótkim czasie doprowadzili do tego, że nikt nie chce z nimi pracować, no chyba, że już naprawdę musi.
Z humorystycznych rzeczy- choć to będzie śmiech przez łzy - powiem Wam, że Włosi wyładowali dwie pełne gruszki betonu przy pomocy 5 wiaderek. W XXI wieku. Operator gruszki zrobił zdjęcie, które teraz pewnie krązy po necie. 
Z innych dziedzin życia - w szkole Młodej dzieci chciały zorganizować sobie Helloween - konkurs kostiumów, dynie , takie tam duperele. Młoda nawet zaczęła już szykować sobie ten kostium - jednak  impreza została odwołana, bo " to nie jest katolickie święto" i dzieci będą " duchy wywoływać i egzorcyzmy odprawiać". Włosy mi się na głowie podniosły. Zawsze myślałam że posyłam dziecko do świeckiej szkoły. Co będzie następne - Andrzejki?

Brak komentarzy: