środa, 29 maja 2013

74

Byłam dziś u fryzjera. No i mam doła.. jakaś taka ulizana wyszłam.. i sama nie wiem ...Ewentualne poprawki oznaczają obcięcie na zapałkę - co nie ukrywam, jest kuszącą wizją. Byłaby to tzw fryzura na " Matkę Boską".

****

Stwierdziłam również, że nie potrafię jednocześnie oszczędzać i się odchudzać. Jakoś te dwie rzeczy mi się nawzajem wykluczają. Albo się nawzajem kompensują. W efekcie, waga stoi w miejscu ( to ten wariant optymistyczny)  i jest pusto na koncie.

****
Na poczatku maja, Babcia Domowa - suocera po italiańsku- swoja drogą pewne nazwy w każdym języku brzmią wrednie - dała nam solidny kawał ogrodu do zagospodarowania. Miał byc cały ogród, ale babcię to przerosło a my nie wykazaliśmy odpowiedniego entuzjazmu. tzn nie krzykneliśmy huraaaa i nie wyciagneliśmy natychmiast z kieszeni gotowego projektu zagospodarowania, kosztorysu i wybranej firmy, która miałaby ten ogód zrobić " jakoś ładnie". Obecnie czekamy w napięciu na wzrost trawy i prowadzimy nierówną walkę z nornicami. Nornice wygrywają .   Potem się zobaczy co dalej.


Nie mam pojęcia, co to jest, ale ładnie kwitnie. Posadziłam cebylki mieczyków, dalii i jeszcze inne rzeczy. Ja sadziłam a Emi wykopywała.

A w te bardziej zimne dni, powstała taka zawieszka na drzwi .
 Cieszy mnie każdy dzień tej wiosny. Naprawdę. Jak słyszę narzekanie, że za zimno, za ciepło, za mokro, za sucho, to przypominam sobie początek marca i - 10 stopni. To był hardcore.

Brak komentarzy: