poniedziałek, 1 kwietnia 2013

67

Lunedi - czyli poniedziałek po italiańsku.
Mam zawsze mieszane uczucia, jeżeli chodzi o święta wszelkiej maści. Nie przepadam.  Ale wszystko dobyło się zgodnie z tradycją.


Tylko ten padający śnieg trochę wszystkich deprymował. Ale można i tak - takie zdjęcie dostałam od cooleżanki Ani 

Emi rośnie jak szalona, mam wrażenie, że co rano jest większa. Ma mentalność małego złodziejaszka, słodkie ślepka i brwi a'la Breżniew. Wczoraj wyciągnęła mój telefon spod poduszki i wyciamkała go dokładnie. Ale Nokia to solidna firma.



Brak komentarzy: