Letnie dni płyną tak okropnie szybko. Mała chodzi na dyżury do przedszkola, więc ma zajęte pół dnia i realizuje sie towarzysko. Słuchając jej wypowiedzi na temat nowego przedszkola, stwierdzam, że na plan pierwszy wybija się pewien Szymon. Przedszkole, to Szymon , a reszta, to szara bezimienna masa. Szymek ponoć bije, psuje spinki i generalnie jest winien światowemu kryzysowi i globalnemu ociepleniu. Taki łobuz. Trochę zaniepokoiły mnie opowieści o przemocy jaką to chłopię stosuje wobec mojego dziecka, więc zgłosiłam to opiekunce. Ta, nieco nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się po grupie ok 15 dzieci i mówi: Szymek... Szymek... Szymek? A..... Szymek!!!Odetchnełam z ulgą, bo już zdązyłam pomyśleć, że w grupie nie ma Szymka, a Mała zmyśla. Ale nie, na krzesełku siedział taki mały, blady chłopiec, o urodzie bynajmniej nie filmowej i bawił sie jakąś zabawką. Za to wieczorem dowiedziałam sie, że Szymon zepsuł spinki do włosów, na moją uwagę, że tych spinek nie miała w przedszkolu więc jak mógł je zepsuć, Mała niezrażona trwała na stanowisku, że to jednak Szymon. No cóż, miłość nie wybiera i do tego bywa ślepa. Za to ten błysk w oku Małej i dywagacje pt. "Ciekawe, czy Szymon będzie dziś w przedszkolu" wiele mówią. :)
Za to Młodą ostatnio niewiele widuje, wychodzi rano, wraca na obiad i ponownie znika do kolacji. Generalnie bardzo zarobione dziecko. Ale takie wakacje są najfajniejsze.
*******
Po mnie ostatnio chodziło coś pomarańczowego w połączeniu z czarnym. W końcu powstała taka oto skrzyneczka
Smok naniesiony transferem z clip artu. Moim odkryciem ostatniego tygodnia jest półmatowy lakier Altax
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz