Uczę się ludzi z którymi przyszło mi pracować. Uczę się z nimi rozmawiać, uczę sie jakich argumentów używać, żeby osiągnąc efekt jak najbliższy zamierzonemu. Co jest bardzo trudne , biorąc pod uwagę, że oni nie mówią po polsku lub niemiecku, ja nie mówię po włosku ani po rumuńsku. Przekonuję się - z rumieńcem wstydu na policzkach - jak bardzo pozwoliłam negatywnym stereotypom zawładnąc moim osądom. Ja, która wiele lat temu, pucując austriackie mieszkania wkurzałam się, że ktoś traktuje mnie jak kogoś gorszej kategorii. Bo jestem z Polski.
Pozwoliłam sobie wmówić, że mam na budowie samych niezbyt rozgarniętych ludzi ( delikatnie mówiąc, no i niektórzy naprawdę tacy są ). Tymczasem po dwóch miesiącach stwierdzam, że mam na budowie ludzi, którzy do tej pory byli puszczeni zupełnie samopas. Nikt z nimi nie rozmawia, bo nie ma jak, nie ma czasu, nie ma ochoty. Oni, w ramach swoich możliwości, wiedzy, znajomości języka próbują sobie radzić. Czasami są przy tym aż za bardzo kreatywni. Czasami nie potrafią wyrazić słowami swoich problemów, więc reagują agresją. Nie usprawiedliwiam w ten sposób niektórych wydarzeń jakie miały miejsce w ostatnim czasie. Ale nie patrzę już na to w takim biało - czarnym kolorze. Coraz bardziej mnie ciekawią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz