niedziela, 29 lipca 2012

25

- MAMOOOOOOO a Młoda powiedziała mi brzydkie słowo!
- Jakie?!
i tu mamy do wyboru
- że jestem za mała
- że nie umiem  w to grać
-  że mam być cicho
- że nie ma teraz czasu
- zostaw mnie
- daj mi spokój
i największe brzydkie słowo: pobaw się sama!
Jestem pełna podziwu dla Młodej, która jednak jest dobrą starszą siostrą. Naprawdę się stara. Ale w końcu ma  11 lat i  swoje Bardzo Ważne Sprawy. Za to uczucie Mała odpłaca jej absolutnym uwielbieniem i totalną dumą ze starszej siostry. I oby tak było jak najdłużej.
      Ostatnio jest trochę zamieszania w życiu zawodowym, zbliża sie wyjazd na wakacje, i jak co roku, przed samym wyjazdem następuje Wielka Kumulacja. Napięcie rośnie. Ale wiem, że wszystko sie poukłada i będzie ok.
     Hobbystycznie zbyt dużo się ostatnio nie działo. Zrobiłam swoją pierwszą skrzynkę na klucze. Tylko haczyki będę musiała dokupić, bo odłożyłam je "w pewne miejsce". Jak znam życie, znajdą sie zaraz, jak tylko zamontuję nowe.




Zdjęcia nie wyszły zbyt fajne, bo dziś jest dosyć pochmurno. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że taka szafka to całkiem spore wyzwanie. Są miejsca, gdzie trudno dojść z pędzlem i farbą. Skrzynka jest kremowa, prawie biała, lakierowana na półmat z wyjątkiem tego fragmenty gdzie są róże. Tam jest wysoki połysk. Dodatkowo lekko przetarta suchym pędzlem na krawędziach.


poniedziałek, 23 lipca 2012

23

Dzisiejszy dzień zdobywa tytuł Perfekcyjny Dzień Lata w kategorii Pogoda. Pierwszy raz od dłuższego czasu rozgrzały mi się dłonie, stopy i czubek nosaJ A ma być jeszcze cieplej. Taka przygrywka przed urlopem.
Mam za sobą bardzo pracowity i przyjemny weekend. Ponieważ mieliśmy  WIELKI PLAN NA SOBOTĘ, już w piątek zostały ogarnięte prace, które są zwykle robione w sobotę, czyli wielkie pranie i koszenie trawnika. Ale stare przysłowie mówi, że jak chcesz rozbawić Los ( albo Boga) to opowiedz mu o swoich planach :) . I tak też się stało. W piątek nasz Pies Domowy miał mały wypadek i niestety musieliśmy z naszego PLANU zrezygnować.
W sobotę, po wizycie u weta,  zdecydowaliśmy się na wycieczkę rowerową. Zaliczyłam kolejne ileś tam kilometrów pod górkę i pod wiatr. Było ciężko ale całkiem fajnie J
W niedzielę stwierdziliśmy, że pies żyje, miewa się coraz lepiej, możemy realizować nasz plan. Pojechaliśmy do Złotego Stoku szukać złota i zwiedzać kopalnie.



 Tutaj największą atrakcją okazała się batuta i piłkarzyki.



 Mała nauczyła się bardzo ładnie i wyraźnie mówić: wychodzimy już na zewnątrz. Ale była bardzo dzielna i  całą wycieczkę nie marudziła (za bardzo).

 Potem był zamek w Kamieńcu Ząbkowickim. Imponująca ( i niestety zdewastowana) budowla zamknięta dla zwiedzających, a szkoda.
A na koniec twierdza w Srebrnej Górze.


Tutaj kazamaty przegrały z naszym głodem i już po 1,5 ha pognaliśmy szukać miejsca gdzie będzie można coś zjeść. Mam nadzieję, że jeszcze wrócimy na Dolny Śląsk. Jest jeszcze kilka zamków do obejrzenia.

*****
Tak więc prace hobbystyczne leżały tzw. odłogiem . Ale jedną skrzyneczkę mam już gotową.




Biel i transfer mnie ostatnio fascynują. Wyszło bardzo słodko.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających do mojego kącika. Miło mi wiedzieć, że ktoś tu czasem zagląda. Bardzo mobilizuje to do pracy.

czwartek, 19 lipca 2012

22

Ha.. ha … Najlepszy sposób na odzyskanie werwy i zapału do działania, to posprzątanie biurka....
Ładnie wszystko pochowałam, pędzle, farby, lakiery, skrzyneczki na które nie było pomysłu, na zasadzie niech mi tu nie stoją i mnie nie denerwują.  I jak już miałam tak pięknie ogarnięte biurko, to stwierdziłam, że zasadniczo nic tylko usiąść i działać….. Tak więc działam, efekty niedługo.
No i pochwały Hanutki też swoje zrobiły J
Znalazłam ładną  kremową farbę, właściwie można ją spokojnie nazwać „ starą bielą” . Jedyna jej wada, to taki trochę mdlący zapach. Trochę bardzo mdlący.
I wyżywam się na biało.

wtorek, 17 lipca 2012

21

Byliśmy dziś na wycieczce rowerowej. Z racji irlandzkiej pogody, ścigaliśmy się z chmurami i deszczem. I prawie się nam udało, zmokliśmi tylko co nieco, zahaczeni koniuszkiem zabłąkanej  chmury, pędzącej do Poznania. Ponieważ jechaliśmy przez łąki i po polnych drogach, zaliczyłam trening cardio bez wizyty na siłowni. W pewnej chwili miałam wrażenie, że moje płuca zostały daleko w tyle. Dogoniły mnie dopiero na ścieżce rowerowej.  Mała usnęła w siodełku z głową opartą o plecy Męża. Kapiel po powrocie była naprawdę bardzo, ale to bardzo przyjemnym doznaniem.
No ale już od czwartku ma nie padać, a w Splicie jest 34 stopnie i świeci słońce. I coraz częsciej śni mi się  nasza chorwacka plaża. Piszę nasza, bo nie wyobrażam sobie wakacji w innym miejscu.
Ze zdjęć, trochę staroci. Boki są wykończone koronką z granatową wstążeczką i country crackl. od spodu przykleiłam  środkową warstwę serwetki, co dało taki fajny efekt zaledwie cienia kwiatka.




Jakoś ostatnio nie mam pomysłu na następne prace. A jednocześnie zastanawiam się, jak ja wytrzymam dwa tygodnie urlopu bez moich skrzyneczek, internetu i maszyny do kawy.

sobota, 14 lipca 2012

20

Dziś zamiast zdjęć, rozmowy, które inspirują
http://www.onaonaona.com/ona-rozmawia/olga-kozierowska/
Cały czas szukam złotego środka, który pozwoli mi połączyć życie zawodowe z prywatnym i jeszcze dodatkowo będzie dawał satysfakcję emocjonalną, finansową. I wierzę w to, że w końcu ją znajdę. W końcu Siła jest Kobietą .

środa, 11 lipca 2012

19

Dziś tylko mało pisania .
Przyjechał taki stolik. Miał dostać drugą szansę od życia na zaistnienie.


Po gruntownym liftingu wygląda tak:


wtorek, 10 lipca 2012

18

Letnie dni płyną  tak okropnie szybko. Mała chodzi na dyżury do przedszkola, więc ma zajęte pół dnia i realizuje sie towarzysko. Słuchając jej wypowiedzi na temat nowego przedszkola, stwierdzam, że na plan pierwszy wybija się pewien Szymon. Przedszkole, to Szymon , a reszta, to szara bezimienna masa. Szymek ponoć bije, psuje spinki i generalnie jest winien światowemu kryzysowi i globalnemu ociepleniu. Taki łobuz. Trochę zaniepokoiły mnie opowieści o przemocy jaką to chłopię stosuje wobec mojego dziecka, więc zgłosiłam to opiekunce. Ta, nieco nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się po grupie ok 15 dzieci  i mówi: Szymek... Szymek... Szymek? A..... Szymek!!!Odetchnełam z ulgą, bo już zdązyłam pomyśleć, że w grupie nie ma Szymka, a Mała zmyśla. Ale nie, na krzesełku siedział taki mały, blady  chłopiec, o urodzie bynajmniej nie filmowej i bawił sie jakąś zabawką. Za to wieczorem dowiedziałam sie, że Szymon zepsuł spinki do włosów, na moją uwagę, że tych spinek nie miała w przedszkolu więc jak mógł je zepsuć, Mała niezrażona trwała na stanowisku, że to jednak Szymon. No cóż, miłość nie wybiera i do tego bywa ślepa. Za to ten błysk w oku Małej i dywagacje pt.  "Ciekawe, czy Szymon będzie dziś w przedszkolu" wiele mówią. :)
Za to Młodą ostatnio niewiele widuje, wychodzi rano, wraca na obiad i ponownie znika do kolacji. Generalnie bardzo zarobione dziecko. Ale takie wakacje są najfajniejsze.

*******

Po mnie ostatnio chodziło coś pomarańczowego w połączeniu z czarnym. W końcu powstała taka oto skrzyneczka


Smok naniesiony transferem z clip artu. Moim odkryciem ostatniego tygodnia jest półmatowy lakier Altax

sobota, 7 lipca 2012

17



Chciałam wstawić zdjęcie chustecznika z Klimtem, ale pomyślałam sobie, że w gruncie rzeczy nie będzie to nic interesującego. Trudno tu wymyślić coś oryginalnego. Za to poniżej zdjęcie obrazu Death and Life, którego na serwetkach  i papierach raczej nie znajdziemy. 
Klimt, to dla mnie koplania pomysłów na serwetki. Szkoda, że jest tylko tych pare, już oklepanych wzorów.
Czekam, aż Emily Floge doczeka się własnej serwetki.

*****

A z moich rzeczy, prace nad stolikiem są w toku. Widać już światełko w tunelu. Zrobiłam małą skrzyneczkę z smokiem, ale też jeszcze nie jest skończona. Zeby jednak nie było, że się nie mam czym pochwalić, to prosze: mała butelka na oliwę z oliwek popełniona w zeszłym tygodniu.  












czwartek, 5 lipca 2012

16

Bardzo intensywnie dziś działałam. Stolik ma już przykręcone nóżki i blat został potraktowany primerem. Zrobiłam mała skrzyneczkę, czeka jeszcze na ostateczne wykończenie, ale to już nie dziś. Wypróbowałam patent Hanutki na postarzanie cukrem - wyszło bardzo obiecująco. Ponieważ na dworze jest okropnie duszno, nie wszystki dobrze schnie.


Jak widać na zdjęciach, czasami "robie w Klimtach", :) , zdaża mi się również "robić w aniołach".
To pudełeczko lubię szczególnie.

niedziela, 1 lipca 2012

14

"...Siła jest Kobietą....
Nie pozwól, żeby było inaczej.
Dlatego nie usiłuj podobać sie wszystkim.
Zacznij podobać sie sobie samej.
I szanuj własne marzenia
Silna Kobieto."

Małgorzata Domagalik PANI nr 07/2012 Od redakcji.

Niby oczywiste, a jednak nie takie łatwe. Podobać sie sobie samej i mieć marzenia. W codziennej bieganinie łatwo je zgubić. Jak niepotrzebne rzeczy wrzucić gdzieś do najciemniejszego kąta i zapomnieć o nich.
Tyle, jeżeli chodzi o poważne sprawy.
Mija właśnie kolejny fajny weekend, kiedy słońce nas rozpieszczało bez umiaru. Zrobiłyśmy dziś z Małą ciasto marchwekowe, wyszło bardzo dobre. Marchewki z babciowego ogródka. Forma w kształcie wielkanocnego Zająca. Jak zwykle dylemat: zacząć degustację ciasta od obcięcia uszu, czy może lepiej najpierw pozbawić go ogonka? I co Freud powiedziałby na to, że jednak zaczęłam od ogonka???
Zamontowałam sobie Photoescape i eksperymentuje. Tu góra skrzynki, którą robiłam dla mojego Brata. Niestety, to jedyne zdjęcie jakie posiadam. Ale wyszła bardzo męsko. :) Skrzynka na alkohol w prezencie dla kontrahentów - z tych lepszych, przedkryzysowych czasów, bo na butelkę 0,75 L.